
no, to mamy 2010. chyba północ kogoś zastała w mojej windzie. opary szampana nawet teraz są w niej tak intensywne, że po kwadransie wdychania stężenie w wydychanym powietrzu pewnie zaalarmowałoby panów z drogówki.
dzisiejsza porcja muzyki: z tymi dźwiękami w słuchawkach udałam się wczoraj na huczne świętowanie. z radia. bo w trójce top wszech czasów. aż sobie przypomniałam dreszcze przy pierwszym usłyszeniu lata temu. ah.
i jeszcze obrazek z cyklu znalezionych w sieci. dobra ilustracja mojego stosunku do wielkich podsumowań i równie wielkich postanowień noworocznych.
tym niemniej, dobrego roku wam życzę.
garfield...:) dobra wszelkiego w kontynuowaniu egzystencji numer 2010.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą nigdy nie lubiłem tej piosenki za bardzo... Aż do dzisiaj jak usłyszałem cały ten instrumentalny wstęp :) W kazdym razie dzięki za wrzute ;)
OdpowiedzUsuń