no, to święta się skończyły. definitywnie. czas wybić się z tego przyjemnego świątecznego lenistwa i zrobić jeszcze przed końcem roku coś konstruktywnego.
dziś w ramach łagodnego przejścia od lenistwa do aktywności wyszłam z domu i poszłam do kina. na brideshead revisited. przyjemny film. z przyjemną całkiem ścieżką dźwiękową. i z cudną emmą thopmson.
no i jeden z efektów filmu jest taki, że teraz siedzę i marzę o wenecji. kto mnie zabierze do wenecji? :)
12 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz