sobota, 6 marca 2010

never turn the vinegar to jam, mein herr.


'jestem kamerą z otwartą migawką; całkowicie bierny, nie myślę, tylko rejestruję. rejestruję mężczyznę, który się goli w oknie naprzeciwko, i kobietę w kimonie, która myje włosy. pewnego dnia to wszystko zostanie wywołane, starannie odbite i utrwalone.'
(christopher isherwood - pożegnanie z berlinem)

z cyklu jak to się czasem wszystko ładnie składa: wczoraj w ramach nadrabiania filmowych zaległości zobaczyłam kabaret. dziś wpadłam na chwilkę do biblioteki, a z półki 'nasze nowości' zawołała mnie książka cytowana powyżej. z panią lizą minelli na okładce, w kabaterowym kapelusiku. no, nie mogłam po nią nie sięgnąć.
zatem, pani minelli. a na dokładkę pan bajor, który się zainspirował. z absolutnie niesamowitą dykcją, nawiasem mówiąc.

3 komentarze:

  1. ja też tak mam - rejestruję i nie myślę. a może mam odwrotnie? tak - dykcję Bajor pan ma. oj, ma.

    OdpowiedzUsuń
  2. i te 'ść' - nie mogę wyjść z podziwu.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "...byłem mdły, były mgły. Nigdy więcej nie będę..."
    - genialna piosenka

    OdpowiedzUsuń