środa, 13 października 2010

let me down now.


z okazji dnia kolumba wyskoczyliśmy do valladolid. czyli pobudka o 6 - przy tutejszych warunkach w środku nocy. już koło 9 zaczęło się robić jasno. a na miejscu parę godzin łażenia, śmiania się do bolących policzków, picia kawy w słońcu, studiowania hiszpańskiej prasy (ilość stron poświęconych piłce nożnej mnie przeraziła i ograniczyłam się do artykułu o llosie) i odkrywania w sobie asturiańskiego patriotyzmu lokalnego. dobry dzień.

anvil.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz