poniedziałek, 11 kwietnia 2011

or something like that.


plastikowa chmurka. sobotnie popołudnie wietrzne.

'stojąc na przeciwpowodziowym wale, wpatrzona w nurt, zdałam sobie sprawę, że - mimo wszelkich niebezpieczeństw - zawsze lepsze będzie to, co jest w ruchu, niż to, co w spoczynku, że szlachetniejsza będzie zmiana niż stałość, że znieruchomiałe musi ulec rozpadowi, degeneracji i obrócić się w perzynę, ruchome zaś - będzie trwało nawet wiecznie. odtąd rzeka stała się igłą wbitą w mój bezpieczny stały krajobraz parku, inspektów, gdzie wstydliwymi rządkami wschodziły warzywa, i chodnika z betonowych płyt, na których grało się w klasy. przekłuwała go na wylot, wyznaczała wertykalnie trzeci wymiar; robiła w nim dziurę, i dziecięcy świat okazywał się zaledwie gumową zabawką, z której z sykiem uchodziło powietrze.'
(olga tokarczuk - bieguni)

paper bag.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz