sobota, 9 stycznia 2010

or shall i go and change my point of view.


z windy. jeśli wierzyć dacie produkcji, to kamienicę dobudowali wokół niej trochę później. tak to czasem bywa. na opak.
sobota. chciałoby się wyjść na świat. a tu świat skutecznie zniechęca. bo topi się wszystko. kapie zewsząd.
pozostaje poznawanie świata przez dźwięki. bez wychodzenia z domu, w ciepłych kapciach, z ciepłą herbatą, w sam raz na taką aurę. dziś przywiało mi skandynawię. a więc skandynawskie panie, z lekką nutką azji i ze szczyptą jima morrisona. i jeszcze pan na dokładkę. z pozdrowieniami.

2 komentarze: