piątek, 7 maja 2010

just a little lullaby.


zapamiętać: cztery godziny snu w noc poprzedzającą zaplanowaną noc filmową - zły pomysł. zwłaszcza gdy się jeszcze nie odespało weekendowego wyjazdu. czyli ciągle coś się dzieje.
a kolacje wspólne to jest to. zwłaszcza z tartą gruszkową na deser. i winem ze szklanek z kulkami.
dobrze jest.

sleeping to dream.

2 komentarze:

  1. jest dobrze, jest, ja miałam 6h snu, o dziwota do 11 się nie obudziłam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kicia nie łapała za twarz nad ranem?:)
    ja zostałam obudzona o 11:30, więc moje spanie do oporu trochę nie wyszło. ale nic to, pośpię do oporu w niedzielę.

    OdpowiedzUsuń