sobota, 29 maja 2010

listen to the silence, let it ring on.


robin hood obejrzany. parę śmieszności chyba niezamierzonych. i zupełnie nie rozumiem, czemu ludzie wychodzili na tych fantastycznie animowanych napisach końcowych.

dziś po głowie tłucze się joy division. zwłaszcza pierwsze 15-20 sekund.

2 komentarze:

  1. o! kto by pomyślał, że może to tak malowniczo wyglądać o wieczorze ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. przechodniu! usiądź, a odpocznij sobie... ;)

    OdpowiedzUsuń