wtorek, 7 września 2010

y volar como mariposa.


słońce. morze wchodzące w miasto. czy może miasto w morze, trudno powiedzieć. wszędzie ludzie, wszędzie muzyka. mnóstwo wszystkiego. mnóstwo wrażeń.
a w międzyczasie pierwsze pomysły na rozwiązanie hiszpańskiej kwestii mieszkaniowej. coś się wykluwa.

barcelona.

4 komentarze:

  1. i ja zazdroszczę. zwłaszcza tego morza! ;-)
    samych dobrych ludzi na drodze! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. tęsknię bardzo za BCN i zazdroszczę... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne miasto. Byłem tam kiedyś, ale jeszcze nieświadomy możliwości, które daje, więc trochę jakby mnie nie było w ogóle.
    Chłoń klimat, słuchaj, fotografuj.

    A dodam jeszcze, że może tam Edytę spotkasz, bo też jest w Barcelonie w tym momencie:)

    OdpowiedzUsuń