
z miasta, które nigdy nie śpi. no, pomijając niedzielne przedpołudnia. pan w dredach był częścią grupy wykonującej kubańskie przeboje w wersji przyspieszonej lekko, coby się lepiej tańczyło.
a dziś już barcelona daleko za mną. po nocy w kosmicznym, wszystkomającym pociągu eksploruję oviedo. chłodniej, ale ludzie jakby cieplejsi. mieszkaniowy plan się dziś wyjaśni. albo raczej się okaże, czy wyjaśniony. no i przygoda się zaczyna.
chan.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz