Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bon iver. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bon iver. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 5 stycznia 2012

and at once i knew...


lagos de covadonga, listopad '10. urywało głowy, o dachówkach nie wspominając. okoliczne drzewa wszystkie lekko pochylone.
dziś wietrznie. wiecznie wietrznie, taka myśl w mojej głowie wciąż. 2012 ciekawą pogodową mieszankę serwuje. w poniedziałek była wiosna, do dziś aura przeszła w zgoła listopadową. nie przechodząc po drodze przez lato ani zimę.

holocene.

poniedziałek, 5 września 2011

and if only we could have known.


wakacyjna lekkość. ale czas ją kończyć. przyszłość niejasna wciąż. kwestia kra/wro się rozstrzyga. powoli.

fall creek.

sobota, 21 maja 2011

you're breaking your ground.


dobro się dzieje. dużo dobra.
a pogoda wariuje.

perth.

sobota, 19 czerwca 2010

gravity's proud.


dzień z nosem w notatkach. z krótką wycieczką na świat. dla zdrowia. psychicznego głównie.

bon iver dobry na wszystko.

piątek, 26 lutego 2010

i wear my garment so it shows.


krakowskiego witania mnie ciąg dalszy. spacer przez rynek z kubkiem kawy w garści. cudnie, choć aura raczej listopadowa niż wiosenna. ale nic to, wiosna jeszcze przyjdzie.
w moich słuchawkach i głośnikach ostatnimi czasy bon iver trzyma się mocno. więc na dziś do posłuchania prawie bon iver. ale nie całkiem.

czwartek, 21 stycznia 2010

who will fall far behind?


zimno niemiłosiernie. brrrr.

dźwięki dzisiejsze
przyleciały do mnie z dalekiej północy. i spodobały się na tyle, że chyba na dłużej zadomowią się w moich głośnikach. z pozdrowieniami ciepłymi na przekór mrozom.